Ta strona używa ciasteczek (cookies). Korzystanie z niej oznacza zgodę na ich używanie.

Polowanie na rogacze w powiecie Hrubieszowskim

 KŁ Bażant w Hrubieszowie - tam w dniach 05÷07.08.2025. polowałem z Andrzejem i Jasiem na rogacze podczas ruii.

Już trzeci raz umawiamy się z Jasiem i Andrzejem na wyjazd na wschód województwa lubelskiego, na kozły podczas rui.
Jaś jak zawsze wszystko przygotowuje. Spotykany się we wtorek 5 sierpnia 2025. Ja jadę z Krakowa razem z Andrzejem, a Jaś - bezpośrednio do naszej kwatery u Państwa Gabrieli i Jana T. w Dąbrowie Masłomęckiej.
Po przyjeździe dowiadujemy się, że mamy 30 minut na wyjazd w knieję. Pogoda jest deszczowa. Deszcz już nie pada, ale jest dość mokro. Ogromna ilość komarów powoduje, że staramy się opryskiwać różnymi środkami przeciw komarom. Okazuje się to jednak mało skuteczne i po powrocie muszę korzystać z różnych medykamentów, żeby nie czuć swędzenia (szczególnie na nogach).
Na zbiórce dowiadujemy się, że Andrzej będzie podprowadzany przez łowczego Mariusza, a ja z Jasiem będziemy krążyć po łowisku z Heniem, który zna każdy metr tego łowiska i prawie wszystkie kozły, które tam są.
Po wyjeździe od miłych gospodarzy, 400 metrów od ich domu napotykamy pięknego, mocnego kozła. Zaczynam podchód i wabienie.
Kozioł, zajęty innymi sprawami, pozwolił na podejście na spokojny strzał.
Ten strzał przerwał jego godowy taniec, a mnie się wydawało (i słusznie), że nie będę już miał szansy na zdobycie lepszego trofeum. To ważyło 731 gramów i zdobyło złoty medal (165,15 pkt) ⇒ Zdjęcia, ocena, wycena.
Od razu zarządziłem, żeby na kolację była wątróbką z tego kozła.
Dzięki temu kolacja (wspaniale smażona wątróbka z jabłkami na patelni) oraz gawędy myśliwskie były znakomite.
Następnego dnia rano, wyjazd grubo przed wschodem słońca, powoduje możliwość dojazdu w odległe miejsce obwodu, w którym polujemy. Ruja dzieje się na całego, w całym łowisku widzimy wiele par saren. Udaje nam się zwabić kilka rogaczy. Z tego wybieramy kozły selekcyjne i jednego łownego.
Wieczorem podchód bez efektów. Natomiast ilość oglądanych kozłów jest naprawę wielka.
Tutaj muszę oddać głos Andrzejowi, ponieważ jego sytuacja była niesłychana. Siedząc na ambonie i czekając na wypatrzonego rano kapitalnego kozła, miał niesamowitą przygodę, Opowie ją sam.

Opowieść Andrzeja:
"Rano widziałem z ambony 4 kozły - 3 młode były blisko, czwarty piękny i bardzo mocny - daleko. Ponad 300 metrów, pod sąsiednią amboną.
No to wieczorem poszedłem na tę sąsiednią ambonę. Na polu był już ten mocny kozioł (i te młode też).
Był na 80 metrów. Na strzał...
Złapałem za sztucer i nagle... wszystkie sarny zaczęły uciekać. Na początku nie wiedziałem dlaczego, ale wkrótce zobaczyłem na drodze białego konia. Podjechał pod ambonę, na której siedziałem rano, tam się zatrzymał, a potem skręcił w moim kierunku (przez pole fasoli!!!). Dziewczyna, która siedziała na koniu, przejechała po polu ponad 300 metrów (!!!) i podjechała pod moją ambonę. "Jest tam kto?" krzyknęła i po krótkiej rozmowie odjechała przez pole. Przepłoszyła wszystko i zniszczyła uprawę fasoli.
Łowczy Koła stwierdził, że to chyba pseudo-ekolożka, celowo płosząca zwierzynę, przeszkadzając w polowaniu. To zdarzyło się pierwszy raz w tym Kole... Akurat na mnie musiało trafić... A kozioł, którego spłoszyła, był chyba medalowy..."

Następnego dnia rano ustalamy, że jest to nasz ostatni wyjazd na polowanie podczas tego pobytu. Z daleka zauważam kapitalnego kozła odpoczywającego na pastwisku wśród pół. Podchodzę go na odległość 100 metrów i czekam na jego reakcję. Kozioł, leżąc niedaleko od kozy, nie jest skory do jakiegokolwiek ruchu. Wyciągam wabik i lekko wabię na koźlaka, co powoduje, że koza energicznie wstaje, a za nią wstaje kozioł dając mi możliwość strzału. Wykorzystuję swoją szansę i przypada mi na koniec pozyskanie kapitalnego rogacza (571 gramów, 129,00 pkt., srebrny medal, ⇒ Zdjęcia, ocena, wycena).
Jasiowi też dopisuje szczęście i kończymy polowanie z pięknymi kozłami.
Na tym kończy się nasze kolejne spotkanie nad Bugiem przy granicy z Ukrainą, gdzie parę razy ukraiński sygnał telefoniczny był mocniejszy niż Polski.
Mamy nadzieję na spotkanie w tym samym gronie w następnym roku.

Poniżej 2 pierwsze zdjęcia z galerii, powiększone tak, by było widać napisy:

Tryńcza. Pomnik - miejsce gdzie dnia 10.09.1939. zginał mój dziadek

Tryńcza - cmentarz, na którym 15.12.1939. odbył się oficjalny pogrzeb śp. rot. Tytusa Dunina