Ta strona używa ciasteczek (cookies). Korzystanie z niej oznacza zgodę na ich używanie.

RPA 2007

Makoupan Hunting - to biuro młodej dziewczyny, która niedaleko od Botswany w Północnej Prowincji RPA postanowiła być "profesjonalnym myśliwym".
Wykupiła od swojego ojca oraz od innych farmerów tereny do polowań. Zostaliśmy jej klientami w roku 2007 (Janio, Jarek i ja).
Spaliśmy w buszu w specjalnie wybudowanych domkach.
Gdy zasypiałem, szum fauny afrykańskiej był tak imponujący, że długo walczyłem ze snem, gdyż byłem upojony tą melodią.
Zachód słońca był piękny, ale niestety słońce szybko zanikało i robiło się ciemno.
Ja już byłem na kilku polowaniach w Afryce i właściwie nie byłem chętny na coś szczególne nadzwyczajnego.
Janio bardzo chciał strzelić bawoła!
Po kilku dniach polowań w miejscowej farmie, Janio oświadczył, że jedzie w okolice Kruger Parku na polowanie na bawoła.
Ja zdecydowałem się zostać na miejscu. Przez te kilka dni strzeliłem trzy guźce, impalę, dwa stenbucki, gęś, szakala oraz kilkanaście gołębi.
Miałem piękne polowania i spotkania z bardzo ciekawymi ludźmi.
Janio wrócił po trzech dniach i był bardzo niezadowolony. Zaczął opowiadać swoją historię polowania na bawoła.
Na miejsce polowania przyjechał przed zachodem słońca, po przejechaniu około 1000 km. Tam czekali na niego myśliwi zawodowi.
Powiedzieli, że dwieście metrów od domu odzywa się znakomity bawół i jeżeli Janio ma siłę to warto by go od razu podejść. Po przejechaniu przez cały dzień 1000 km, Janio jak tylko dowiedział się, że jest możliwość zobaczenia i ewentualnie strzelania bawoła, był natychmiast gotowy do marszu. Podeszli tego bawoła na dwieście metrów. Janio usłyszał "że to ten wspaniały bawół" i natychmiast zapytał czy może strzelać. Po otrzymaniu pozwolenia oparł broń na pastorale, ale w momencie celowania i podjęcia decyzji strzału bawół ruszył do przodu. Wszyscy widzieli, że bawół zaznaczył strzał, zrobił dużą kupę i poszedł!
Zapadł zmrok i nikt nie zdecydował się w nocy iść za bawołem. Janio w nocy nie mógł spać, oglądał tylko fotografie z farbą i z kupą bawoła. Rano po śniadaniu, Janio z tropicielami i z zawodowym myśliwym, poszedł tropem uciekającego bawoła. Farba dość szybko się skończyła, ale trop był wyraźny. Przeszli tropem około dwóch-trzech kilometrów i okazało się, że bawół wszedł do dość dużego płytkiego jeziora, w którym były też inne bawoły. Tropiciele zdecydowanie powiedzieli, że Jania bawół jest jednym z kilkunastu byków kąpiących się w jeziorze. Poinformowali go, że może teraz też strzelać, ale jeżeli w zwierzęciu będzie tylko jedna kula, to musi zapłacić za dwie sztuki, a jeżeli będą dwie kule, to znaczy, że to jest jego bawół, którego już wcześniej kupił. Janio nie zdecydował się na drugi strzał i po przyjeździe pokazał tylko fotografię z kupą bawoła. Ja, śmiejąc się powiedziałem mu, że proszę go o tę fotografię, ponieważ jest ona droższa nic obraz Kossaka.
Po powrocie do Krakowa Janio spełnił moją prośbę i przyniósł mi oprawioną fotografię (zdj. 35 - koperta, zdj. 36 - łajno bawoła).