Cmentarz Salwatorski w Krakowie
Cmentarz Salwatorski w Krakowie, to mój pierwszy cmentarz, który zawsze odwiedzaliśmy w dniu 1 lub 2 listopada. Z Rynku Dębnickiego, szliśmy na piechotę wałem wiślanym, w kierunku budki Policyjnej (wtedy milicyjnej) i tam łódeczką przepływaliśmy na drugą stronę Wisły. Marsz ulicą Św. Bronisławy pod górę wydawał mi się bardzo daleki. Pierwszy Grób, to było miejsce gdzie pochowany został Ludwik Dunin (Tulio) i nasz Bunik (Maria z Romerów Tytusowa Duninowa) - zanosiła tam wielki wieniec dla niego, ale też z myślą o swoim mężu, Tytusie Duninie, który jest pochowany w Tryńczy, w miejscu gdzie zginął 10 września 1939 roku. Następnie modliliśmy się zawsze przy grobie Pana Jana Wiktora Borkowskiego. Obecnie dla mnie, ta droga bardzo się wydłużyła i jest tam wiele grobów, przy których staję i popadam w dłuższą zadumę. Ciekawostką jest grób, brata mojego dziadka Stanisława Józefa Dunina, oraz naprzeciwko tego grobu, grób Janusza Meissnera, który opisywał polowania organizowane właśnie u niego! (tu jest mówiący o tym ⇒ fragment książki Meissnera). Tam teraz leżą koło siebie...
Groby Krystyny Borkowskiej - Niemojewskiej, Ludwika Niemojewskiego, mojego stryjecznego brata, Antoniego Radziwiłła i Jego żony Róży z domu Czartoryskiej, Marka Tarnowskiego, Elżbiety (Bisi) Sapieżanki - koleżanki mojego Bunika, z którym zawsze się licytowały, która pierwsza tam spocznie, Jej siostry Matyldy (Tili) Osterwina z mężem Juliuszem, Maryni Rostworowskiej, moich teściów Mieczysława i Zofii Piekarskich na alei prawie rodzinnej, w nowej części cmentarza, która niestety też się zapełnia błyskawicznie bliskimi i znajomymi osobami.
.